Chapter 5





Nie miałam zamiaru przebywać tu dłużej, dlatego obmyśliłam plan ucieczki. W nocy pozostawiłam otwarte okno, przez które mogłam uciec bez problemu. Kiedy już Chris poszedł spać do swojego pokoju, ja postanowiłam działać. Nałożyłam kaptur na głowę i już weszłam na parapet, już drugą nogą byłam na wolności, jednak w domu rozległo się szczekanie psa. Oczywiście ten zdrajca Bucky! Prychnęłam pod nosem, a w salonie pojawił się blondyn. Zabrał mnie na ręce i zaniósł do siebie. Oczywiście próbowałam się wyrwać, ale on już chyba nie zwracał na to uwagi. Położył mnie na swoim łóżku, a ja spojrzałam w jego niebieskie oczy, był rozgniewany. Czułam to.

- Jak długo masz zamiar mnie tu przetrzymywać? Mógłbyś mi chociaż odpowiedzieć na to pytanie. - prychnęłam, zaraz czując jak zaciska na moim nadgarstku kajdankę, a drugą mocuje na metalowej rurce od łóżka - Co Ty wyprawiasz?! Zwariowałeś? Czy może chcesz zabawić się ze mną w pięćdziesiąt twarzy Greya?! - syknęłam przez zęby.

Mężczyzna się zaśmiał i przesunął dłonią po moim wcięciu w talii. Na szczęście zaraz położył się obok mnie i do niczego nie doszło. Chociaż w sumie byłoby ciekawie. Po chwili razem zasnęliśmy, mimo że ręka, która była w owej kajdance trochę mi zdrętwiała przez noc. Następnego ranka, kiedy mężczyzna jeszcze spał, postanowiłam jakoś pozbyć się tego z mojej ręki. Po chwili siłowania się z tym ustrojstwem, moje drobne ręce wyśliznęły się z niej. Poszłam do łazienki, która była połączona drzwiami z jego pokojem i tam obmyłam twarz i dłonie. Kolejno potem udałam się do jego garderoby coś sobie dobrać, w moje ręce wpadła jego szmaragdowa koszula w kratę, była dość długa i nawet nieźle prezentowała się na mnie. Po chwili ruszyłam do kuchni zrobić coś na śniadanie. Bardzo chciałam go przeprosić za wczorajszy incydent. Kiedy mężczyzna wszedł do pomieszczenia na stole już była uczta dla Bogów. Między innymi owsianka, jajecznica oraz kawa, którą jak wiem mężczyzna mógłby pić hektolitrami. Posłałam mu przyjazny uśmiech i odsunęłam dla niego krzesło.

- Zjedz trochę. - powiedziałam cicho - Bardzo Cię przepraszam za to co zaszło w nocy. Wiem, że chciałeś dobrze, a ja jak zawsze Cię nie słucham. - oznajmiłam nieśmiało - Chciałabym z Tobą porozmawiać... - powiedziałam cicho.

Po chwili zaczął dzwonić jego telefon, powiem szczerze że zirytowałam się tym, jednak dalej grałam poważną. Jednak kiedy zobaczyłam że na wyświetlaczu telefonu pisze "Sofia" nie wytrzymałam i zabrałam jego telefon, po czym umieściłam go w pojemniku z wodą. Chyba tak okazałam swoją zazdrość, którą on już bardzo dobrze znał na pamięć.

- Kim jest Sofia? Twoja dziewczyna? - zapytałam nie kontrolując tego - Powiedz. Nie będę zła. - spojrzałam na niego, w sumie byłam już zła - Kto to? - powtórzyłam pytanie, a on się zaczął śmiać - To nie śmieszne! Kim ona jest? - tupnęłam nogą jak zazdrosne dziecko.
- Sofia nie jest moją dziewczyną. Nie mam dziewczyny. To tylko znajoma z... siłowni. - przewrócił oczyma - Jedyna kobieta która dla mnie się liczy, stoi właśnie przede mną i kłoci się ze mną. Pomimo wszystko ciągle ją kocham. - uśmiechnął się i musnął mój policzek.

Zarumieniłam się, niby mały gest, a jak bardzo mnie ucieszył. Od razu w moich oczach można było zauważyć iskierki, takie same z jakimi patrzyłam na niego rok, dwa lata temu.  Jednak to tłumaczenie że Sofia to tylko znajoma z siłowni, było naprawdę słabe i żenujące, mógłby już sobie tego oszczędzić. Znam go zbyt dobrze, żeby powiedzieć że to co mówi jest kłamstwem. Widziałam to jego zawahanie w oczach, mimo wszystko w głębi duszy byłam już na tyle zazdrosna, że musiałam się dowiedzieć więcej o nim, co teraz robi i z kim się spotyka.

- O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Skoro przygotowałaś śniadanie, nie uciekając przy tym, to musi być to coś ważnego. - powiedział jedząc swoją owsiankę.
- Chciałam Cię przeprosić za to co wydarzyło się w nocy. - spuściłam wzrok - Poza tym chcę się dowiedzieć po co mnie tu zabrałeś... - urwałam kawałek bułki i włożyłam do ust - W końcu musiałeś mieć jakiś cel. Prawda? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu tak jak kiedyś. To była spontaniczna decyzja. - spojrzał mi w oczy - Poza tym potrzebowałem z Tobą porozmawiać o tym wszystkim co się wydarzyło... - wspomniał pijąc kawę.

Wsłuchując się w jego słowa, czasem miałam wrażenie, że mój szalony i kochany Chris wrócił i jest obok mnie. Zawsze był ze mną szczery, niczego nie ukrywał, ale czy tak było dalej? Nie wiem. Mimo wszystko w moim sercu dalej jest wielka część jego i jestem dla niego gotowa zrobić wszystko, aby było lepiej. Po chwili zerknęłam na niego i na jego wyciągniętą dłoń położyłam swoją. Nasze spojrzenia się zeszły, jego oczy były chyba z jednych elementów które się nie zmieniły. Posłałam mu blady uśmiech.

- Nikt nie wie co będzie jutro, ważne aby żyć tym co mamy teraz. - oznajmiłam - Przez ostatni rok żyłam przeszłością... Zniknąłeś... Wszyscy tam w Londynie Cię pochowaliśmy. Byłam zrozpaczona, chodziłam do wielu psychologów, przyjmowałam wiele lekarstw na załamanie psychiczne, ale to mi nie pomagało. - powiedziałam cicho - Potem zabrałam Michiela i ruszyłam do Las Vegas. Myślałam, że będzie dobrze, że stanę na nogi i będę szczęśliwa jak kiedyś. Że zapomnę o tym że odszedłeś, że moi rodzice nie żyją. Nie udało mi się. - wyznałam - Ale kiedy Cię spotkałam... Wszystko odżyło. Chcę być dalej szczęśliwa, ale drugiej Twojej śmierci nie przeżyję. Dlatego wolę, abyśmy zostali przyjaciółmi. - oznajmiłam spokojnie  i zabrałam swoją dłoń.
- Tak, tak będzie najlepiej. Lepiej jeśli będzie łączyć nas tylko przyjaźń niż coś więcej, oczywiście. -zamyślony wspomniał.

Nie widziałam innego wyjścia jak to. Tak będzie lepiej, nie będę chociaż musiała żyć w strachu, że mnie zostawi, albo ktoś go zabije. To było dla jego dobra, a ja i tak już wiele wycierpiałam przez ostatni rok. Posłałam mu delikatny uśmiech, ale od jednego nie mogłam się powstrzymać... Delikatnie pogładziłam jego policzek i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Może to nie było jakieś okazanie przyjaźni, tylko coś więcej ale nie mogłam się powstrzymać. To był impuls.

- Jadę do miasta na zakupy. Muszę kupić kilka potrzebnych rzeczy. Może Tobie też coś przywiozę. - zadeklarował i opuścił mieszkanie.

Pokiwałam głową i stojąc w oknie pomachałam mu jak odjeżdżał. Sama zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Kiedy się z tym uporałam, postanowiłam pozwiedzać dom. Ruszyłam na najwyższe piętro, była tam siłownia, która jakoś zbytnio mnie nie zainteresowała, dlatego poszłam dalej. Po chwili otworzyłam kolejne drzwi, w których chyba znajdowała się tak zwana sala kinowa. Był tam wielki rzutnik i kilka foteli. W sumie to czemu bym miała czegoś nie obejrzeć? Podeszłam do szafki na której było wiele płyt. Same jakieś nieznane tytuły, jednak wzięłam jedną losowo. Włożyłam do odtwarzacza i usiadłam wygodnie. Szybko mi się zaczęło nudzić, jednak po chwili zerknęłam w stronę barku z alkoholami. Oczywiście był otwarty, a tam było tak wiele trunków. Moim oczom nie umknęła droga, szkocka whisky, której postanowiłam spróbować. W końcu nigdy jej nie piłam. Nalałam sobie i tak przesiedziałam z nią prawie pół godziny. Naprawdę była niezła, miała w sobie około 50% czystego alkoholu. Mimo wszystko nie czułam się jakoś pijana, mimo iż opróżniłam prawie pół butelki. Kiedy usłyszałam jak przyjechał samochód, podniosłam się jednak było mi jakoś dziwnie, a obraz trochę zawirował mi w głowie. Chyba tak działa whisky. Jednak próbując mniej więcej dostać się na dół, jakoś dotarłam. Kiedy drzwi przekroczył mój drogi przyjaciel, uśmiechnęłam się jak najszczerzej i dosłownie wpadłam w jego ramiona, a nogi oplotłam wokół jego pasa. Przytuliłam się do niego bardzo mocno.

- Chris! Myślałam, że już nie wrócisz... Nigdy mnie nie zostawiaj. - powiedziałam stanowczo - Nigdy mój bohaterze! - dodałam tuląc się - Jesteś cały mój! - złożyłam na jego ustach dość namiętny pocałunek - Kocham Cię. - pogłębiłam go - Co masz dla mnie? - spojrzałam w jego uśmiechnięte oczy - Mam nadzieje, że kupiłeś więcej Whisky! - zachichotałam.
-  Też Cie kocham. - zaśmiał się cicho i spojrzał w moje błękitne oczy - Twój bohater kupił Ci nowe ubrania i kosmetyki oraz bransoletkę. - postawił mnie na podłogę -  A Ty przez najbliższy czas nie zrobisz nawet łyka whisky, skoro tak na Ciebie działa. - pogroził mi palcem przed nosem i podał pudełko z bielizną.
- Jaka seksowna! - zaśmiałam się zaglądając do środka - Niedługo ją przymierzę, a może nawet teraz! - dodałam.

Poza tym kupił mi jeszcze parę ciuszków i jakieś kosmetyki i oczywiście bransoletkę na nadgarstek z zawieszką na której był znak nieskończoności, czyli nasz symbol. Posłałam mu promienny uśmiech i musnęłam jego policzek. Następnie powędrowałam pijanym krokiem do sypialni, aby przymierzyć bieliznę. Kiedy zaczęłam się w nią ubierać oczywiście zdążyłam również nabałaganić. Głównie kiedy przechodziłam obok stolika nocnego strąciłam lampkę, na szczęście była  z plastiku więc się nie zbiła. Odetchnęłam z ulgą.

- Nic się nie stało. Panuję nad sytuacją. - oznajmiłam stanowczo, a po chwili do środka wszedł Chris - Pomóż mi zapiąć biustonosz. - nakazałam z szerokim uśmiechem.

Mężczyzna usiadł za mną na łóżku i powoli zapiął go, naprzeciw stało duże lustro w którym razem się odbjaliśmy. Uśmiechnęłam się.

- Wyglądam naprawdę seksi. Prawda? - zachichotałam.
- Dla mnie zawsze będziesz wyglądać seksownie. To się nigdy nie zmieni. - powiedział.

Mężczyzna tylko się zaśmiał i złożył muśnięcie na moim ramieniu. Gorące muśnięcie. Odwróciłam się do niego i tak zaczęliśmy się namiętnie całować. Pijana nie potrafiłam nad tym zapanować, jednak oboje liczyliśmy na coś o wiele większego. Miałam ochotę na to, aby mnie przeleciał, jednak w ostatniej chwili odsunęłam się i spojrzałam w jego oczy.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powtórzyłam i pocałowałam go naprawdę gorąco, jednak po chwili odsunęłam się i wyszłam z pokoju.







Komentarze

  1. Miłość wisi w powietrzu <3
    Czekam na kolejny :)
    I zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    https://my-life-is-die.blogspot.com/2018/03/30.html

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZYJACIELE Z BONUSAMI. daję trzy rozdziały i pęknie ;pp
    ja się pytam, czemu to takie krótkie, chwila i już kończę czytać post :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Just Friends... Eheeee XDDDD
    Tak to się teraz nazywa XDDD
    Cudo ❤❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 11