Chapter 6





Czy kiedyś nauczę się przestać go kochać? Nie jestem tego pewna. Nie da się po prostu, przy nim czuję się wyjątkowa, jak wolny ptak. Trochę przerażona tym co uczyniłam usiadłam na sofie w salonie, przede mną stało spore lustro w którym znajdowało się moje odbicie. Wyglądałam niesamowicie w prezencie od Chrisa, seksowny komplet bielizny wyglądał na mnie naprawdę nieźle. Otuliłam się jednak kocem, ponieważ poczułam lekki chłód w owym pomieszczeniu. Po chwili przyszedł i podał mi kubek z ciepłą herbatą. Posłałam mu promienny uśmiech i oparłam się o sofę, po czym zaczęłam pić ciepłą ciecz. Wzrokiem powędrowałam za nim na górę. Mimo wszystko postanowiłam dopić herbatę po której zrobiło mi się o wiele lepiej. Chyba nie należę do zwolenników alkoholu, a w szczególności Whisky. Odstawiłam kubek do zmywarki i ruszyłam do siłowni, gdzie znajdował się Chris. Niepewnie otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka.

- Mogę popatrzeć jak ćwiczysz? - zapytałam nieśmiało.
- Tak, jasne. Wejdź... Możesz gdzieś usiąść, chyba że wolisz stać. - cicho powiedział i wrócił do ćwiczeń.

Usiadłam na materacu, nadal okryta kocem i z uwagą śledziłam poczynania Chrisa. Wyglądał nieziemsko, jego mięśnie robiły we mnie coś takiego, że nie potrafiłam się oprzeć by na niego nie patrzeć. W moich oczach można było zobaczyć te tańczące, zakochane iskierki miłości. Po chwili jednak zmorzył mnie sen, ponieważ nie mogłam go powstrzymać zasnęłam na materacu. (...)
W pełni świadoma obudziłam się dopiero w nocy, leżałam w łóżku obok pogrążonego w śnie Christophera. Tak uroczo spał, że nie chciałam go budzić. Sięgnęłam po swój zeszyt z rysunkami i ołówek, przypomniała mi się scena, kiedy przymierzyłam bieliznę, a on siedział tuż za mną. Przymknęłam powieki, aby się skupić i postanowiłam uwiecznić ten moment na papierze. Zajęło mi to może pół godziny, ponieważ jestem już doświadczoną artystką. Następnie wyrwałam ową kartkę i schowałam do książki, którą ostatnio czytywał przed snem, lub w ciągu dnia. Chciałam mu pozostawić jakąś pamiątkę po tym dniu. Następnie ponownie położyłam się i delikatne pogładziłam jego jasne kosmyki włosów. Musnęłam jego skroń.

- Kocham Cię. - szepnęłam ledwo słyszalnie i wtuliłam się w mężczyznę.

Następnego dnia rano po śniadaniu nadszedł czas pożegnania, w końcu mnie postanowił wypuścić. Nawet zawiózł mnie pod mój dom. Siedząc jeszcze w jego aucie, spojrzałam na niego i delikatnie przesunęłam dłoń po jego policzku.

- Chciałabym jeszcze pasować do tego świata, który sobie zbudowałeś. - wyznałam - Jednak nadal jesteś dla mnie bohaterem. - uśmiechnęłam się - Dlatego nigdy nie odchodź. - dodałam - Nikt mi tak dawno nie dał tyle szczęścia co Ty ostatnimi dniami. - zaśmiałam się.
- Zawsze będziesz pasować do mojego świata. On bez Ciebie nie miałby sensu. - spojrzał na mnie - Zawsze będę przy Tobie. Nawet jeśli byś tego nie chciała. - wyznał i zabrał swoją dłoń.

Musnęłam jego policzek rumieniąc się i opuściłam jego stylowe czarne Audi. Popatrzyłam jeszcze jak odjeżdża i wróciłam do swojego mieszkania. (...)
Minęło kilka dni, na szczęście mój kontakt z Drumem się nie zmienił. Często dzwoniliśmy do siebie, lub sms'owaliśmy. Można powiedzieć, że ciągle łączyło nas coś więcej niż przyjaźń i jakoś nie specjalnie chcieliśmy się tego wyzbyć. Jego zaloty nawet bardzo przypadły mi do gustu, a ja udawałam niedostępną na niewielką metę. Gdyby chciał już dawno bylibyśmy razem i całe noce spędzalibyśmy na seksie. Dzisiejszego popołudnia miałam wolne w pracy, więc postanowiłam to wykorzystać i odwiedzić w pracy mojego ukochanego. Wiedziałam gdzie pracuje, więc weszłam do siłowni, uprzednio kupiłam sobie specjalnie pakiet i wskoczyłam do sklepu kupić sobie jakieś ubrania na siłownie. Dotąd jedynie biegałam i to amatorsko, ale teraz postanowiłam wziąć się za siebie. Gdy weszłam do kobiecej szatni, rozejrzałam się. Nie było nikogo. Może to jakaś męska siłownia, ale po co w męskiej siłowni damska szatnia? Widocznie dzisiaj będę jedyną dziewczyną w owym miejscu. Nawet mi się to podoba. Ubrałam się i ruszyłam do sali, gdzie ćwiczyło około pięciu mężczyzn i była trójka trenerów. Wśród nich był Chris i chyba nawet mnie zauważył. Z karteczki, którą miał przyczepioną do koszulki wywnioskowałam, że ma na imię James. Uśmiechnęłam się blado.

- Tak, jestem tu pierwszy raz. - przyznałam - To od czego zaczniemy? - zapytałam trochę optymistycznie.

Mężczyzna pokazał mi worek treningowy i kazał mi, abym przybrała pozę. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak po chwili pokazał mi o co chodzi. W sumie nie podobało mi się to jak dotykał mnie, zresztą patrząc na Chrisa jemu również to się nie podobało, bo poczerwieniał na twarzy. Dość długo próbowałam uderzyć worek, jednak ten ani drgnął. Czyżbym nie miała tyle siły? Po chwili podszedł do mnie rozbawiony Chris.

- Dlaczego się śmiejesz? - prychnęłam - Ten worek nie jest dla kobiet. - oznajmiłam szukając usprawiedliwienia - Zresztą jest pewnie cholernie ciężki. Skoro się prawie nie chce ruszyć. - dodałam.
- James wybrał Ci ciekawe pierwsze ćwiczenie. Masz jednak racje. Worek nie jest dla kobiet i jest cholernie ciężki. - przyznał rozbawiony z lekkością uderzając w przedmiot.

Cholercia! Jak on to robi? Taki silny i przystojny mężczyzna, a zajmuje się taką dziewczyną jak ja. Naprawdę go bardzo podziwiam, mój wzrok tym razem go nie opuszczał. Gdy uderzył worek, delikatnie przygryzłam swoją wargę, a potem seksownie ją oblizałam. Posłałam mu szeroki uśmiech.

- Może lepiej zacznij od bieżni albo schodów. To nie powinno być dla Ciebie takie trudne. -wspomniał.
-  Bieżnia będzie lepszą opcją. - oznajmiłam z szerokim uśmiechem.

Następnie razem poszliśmy w jej kierunku. W przeszłości miałam z nią styczność, więc wiedziałam co do czego i jak. Gdy ruszyła weszłam na nią i powoli zaczęłam iść, ponieważ włączyłam na najmniejszy bieg. Nie chciałam się jakoś spocić, bo głównie przyszłam tu, aby nie ćwiczyć, lecz potowarzyszyć Chrisowi. Chciałam dowiedzieć się co robi i jak mu to wychodzi. Ostatnio przez telefon rozmawialiśmy na temat jego nowej firmy, więc ten temat też chciałam poruszyć przy okazji.

- Może wybralibyśmy się wieczorem do kina? - zaproponował ni stąd ni zowąd - Podobno leci jakaś naprawdę dobra komedia. Wszyscy ją polecają. - wspomniał.

Pokiwałam jednie głową skupiona na tym, żeby się nie przewrócić na tym urządzeniu. Mężczyzna pokiwał głową. W sumie to nasza pierwsza randka była również na filmie z tym aktorem, więc może powtórka z rozrywki? Bardzo chciałabym dać mu jeszcze jedną szansę, jednak nie potrafiłam. Co jeśli odejdzie ode mnie? Jeśli stanie się to przeze mnie?  Chociaż tak naprawdę to sprawiłam sobie tym wiele bólu i cierpienia, bo nie mogłam być przy nim i go kochać. Po chwili spojrzałam na niego, jednak zaraz podszedł do nas James.

- No dobrze Pani Hamilton... - posłał mi uśmiech - Może pokażę Pani kilka ćwiczeń rozciągających? - zaproponował mi.

Widząc niezadowolenie ze strony Chrisa, pokręciłam głową i odmówiłam mężczyźnie mówiąc, że to już koniec na dzisiaj. Zwyczajnie nie chciało mi się, a poza tym przyszłam tu dla mojego przyjaciela, a nie po to, aby ćwiczyć z jakimś nieznajomym mężczyzną. Posłałam mu blady uśmiech i jeszcze zerknęłam na wodzącego za mną wzrokiem mężczyznę. Jego oblana potem koszulka dobrze otulała jego silne ramiona. Wyglądał niesamowicie, jednak ja musiałam już iść. Poprawiłam włosy i weszłam do damskiej szatni. Była oczywiście pusta. Wyjęłam z szafki swoje ubrania i zaczęłam się przebierać. Nagle drzwi do środka uchyliły się, a wszedł przez nie mój kochany Chris. Zaskoczył mnie swoją obecnością, jednak wiedziałam że to do niego podobne, zawsze uwielbiał poddawać się emocjom. Od razu wszedł i przysunął się do mnie maksymalnie blisko, a ja oparłam się o ścianę. Już chyba wiem o co mu chodziło. Zaśmiałam się pod nosem. Po chwili nasze wargi zaczęły namiętną batalię. Pragnęłam tego szaleńca jak nigdy dotąd. Po chwili spojrzałam w jego niebieskie tęczówki i pogładziłam jego policzek.

- Kiepscy z nas przyjaciele. - uśmiechnęłam się promiennie - Ale za to jesteś najwspanialszym facetem na ziemi i moim Superbohaterem. - dodałam.
- Chyba nigdy nie było nam pisane być przyjaciółmi, tylko zawsze kimś więcej. - stwierdził rozbawiony.



Komentarze

  1. Ogólnie wierzę w przyjaźń damsko-męską, ale w tym przypadku to kompletny niewypał haha ;)
    Ta dwójka jest tutaj normalnie cudowna :*
    Czekam na kolejny ;*
    I zapraszam na pierwszy rozdział do Shakiry, Pique i Malumy ;)
    https://chantajeshakiramaluma.blogspot.com/2018/03/1.html

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjaźń z bonusami nadal jest spoko opcją, hehe. ciekawe, kiedy Chris zobaczy ten rysunek, zaintrygował mnie :D no i ta mała zazdrość z jego strony... hm... *-*
    jeny, znów za szybko się to wszystko skończyło...:( oby już nastał piątek!!:(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 11