Chapter 10






Minęło kilka dni. Znalazłam mieszkanie w centrum miasta, a moją pracą stało się malarstwo, oczywiście nie zaniedbywałam szkoły. Remonty w firmie trwały dalej, a ja mogłam przystąpić do malowania jednej ze ścian. Ten kawałek ściany Chris pozwolił mi na to, abym ja jako uzdolniona artystka dobrała samodzielnie kolor. Oczywiście wybrałam zieleń, dobrze komponowała się z kremowym odcieniem, którym zostały pomalowane reszta ścian. Kiedy dyskutowałam z jednym z moich pomocników, stanowisko pracy opuściła Darcy, która jak zwykle musiała dorzucić swoje jakże niepotrzebne słowa. Już czułam to napięcie bijące z jej strony.

- Jak dobrze, że w końcu pomalujecie tę ścianę. Zawsze chciałam aby coś na niej było, na szczęście Szef nie zapomniał o tym. - westchnęła kobieta - Jaki kolor jest podstawą? - zapytała ciekawa.

Pokazałam jej kolor, który wybrałam w katalogu i spojrzałam na jej minę, która jakoś szczególnie nie była przekonana. Zresztą czy kiedykolwiek tak było? Chyba nie.

- Może lepiej wybierzcie inny. Nie podoba mi się, za dużo zielonego bardzo mnie przytłacza. - mruknęła i schyliła się po leżący katalog na podłodze, który odrzuciłam - Wolałabym czerwony. Na przykład... Ten. - wskazała mi.

- Czerwony? - zapytałam zdziwiona i przewróciłam oczyma.

- Nie podoba Ci się? To nie jest ważne. - powiedziała spoglądając jeszcze raz na kolor który wybrała - Jesteście tutaj, aby nas zadowolić prawda? - powiedziała dosadnie - To znaczy dla szefów. - dodała pewna siebie.

Posłałam jej sztuczny uśmiech, nie miałam ochoty się z nią kłócić. Jednak jak sobie uważa, zresztą ona nie jest tu szefem, a jedynie Chris. Zaraz do nas podszedł właśnie on i spojrzał na nas, zapewne i tak już słyszał całą naszą rozmowę i pewnie nie jest zachwycony. Postanowiłam jednak kontynuować dalszą konwersację z sekretarką.

- Czerwony będzie razić tutaj, będzie razić. - oznajmiłam przez zaciśnięte zęby - Według mnie sytuacja będzie ciągle napięta i nerwowa. - dodałam argumentując moje zdanie - Zadowolenie klienta jest ważne, ale zieleń byłaby lepszym rozwiązaniem. - dodałam - I będzie wspierać politykę na rzecz ochrony środowiska. - uśmiechnęłam się spoglądając kątem oka na mężczyznę.
- Jednak to ja będę oglądała codziennie te ściany, a nie Ty. - dodała od siebie Darcy.
- Ostatecznie, to jednak moja firma i ja zadecyduje jaki kolor będzie tej ściany. - wtrącił się - Zielony będzie najlepszym rozwiązaniem. Za czerwienią niezbyt przepadam i nie chce jej widzieć na ścianach.  - wspomniał uśmiechając się do mnie.

 Wiadomym było, że stanie po mojej stronie, zresztą ostatnimi czasy zrobił się bardzo uległy wobec moich decyzji, na szczęście nie widział jeszcze mojego mieszkania nad którym codziennie załamuje ręce. Jednak dalej udaję że wszystko jest jak najlepiej, mimo że spanie na samym materacu daje mi się we znaki i odczuwam lekkie bóle kręgosłupa, nie będę już wspominać o przeciekającym suficie, którym zalewają mnie sąsiedzi z góry. Wstydzę się mu o tym mówić. Kiedy już odszedł, a także Darcy do swoich obowiązków, ja postanowiłam czym prędzej pomalować ścianę na ten kolor, który mi się podoba. Nie będzie mi tu Darcy rozkazywać. Kiedy ukończyłam pracę dokleiłam jeszcze karteczkę, by czuć satysfakcję, kiedy sekretarka to zobaczy. Napisałam na niej krótkie, lecz dosadne zdanie.


                          "Wybór artysty nie jest do negocjacji." 


Byłam pewna, że to tylko ją rozgniewa. Zachichotałam pod nosem, zabrałam swoje rzeczy i mogłam jechać do swojego mieszkania, do którego jednak wolałabym nigdy nie wracać. Kiedy tylko weszłam rzuciłam torbę w korytarzu i weszłam do pokoju, który zwałam salonem. Tam czekała na mnie niespodzianka, albowiem był to Chris. Nie wyglądał na zadowolonego, że jego dziewczyna mieszka w takich warunkach. Spuściłam jedynie wzrok ze swojej bezradności, następnie usiadłam na kanapie obok niego i splotłam nasze dłonie. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i cicho westchnęłam.

- Nie stać mnie na nic lepszego. - wyznałam - Przepraszam, że ciągle mówiłam Ci że sobie dobrze radzę, tak naprawdę jest okropnie. Nie ma tu nawet ciepłej wody. - spojrzałam na niego zrezygnowana - Czuję się też źle.. - dodałam - Jednak nie  mam innego wyjścia jak tu mieszkać. - oznajmiłam i wtuliłam się w jego silne ramiona.
- Nie pozwolę na to abyś mieszkała w tak okropnych warunkach. Chyba nigdy nie byłem w tak beznadziejnym miejscu. - zwrócił się do mnie - Zamieszkasz ze mną, czy Ci się to podoba czy nie. -powiedział poważnie.

Nie chciałam już wszczynać kłótni. Miał dużo racji, powinnam już dawno schować swoją dumę do kieszeni i od razu przystać na jego propozycję i zamieszkać razem z nim w jego domu. Udałam się do pokoju, w sumie to bagaże nie były nawet rozpakowane, bo i tak pewnie nie długo bym tu wytrzymała. Jeszcze raz zerknęłam na przeciekający sufit i pokręciłam głową. Niech kto inny się już tym martwi. Zabraliśmy moje rzeczy i wsiedliśmy do jego auta. Korzystając z okazji, że sklep z materiałami do remontu był po drodze wstąpiliśmy do niego. Postanowiliśmy dobrać farbę do salonu. Gdy weszliśmy do środka pokierowaliśmy się prosto do regału wypełnionego różnokolorowymi farbami. Były one poustawiane od podłogi, aż po sam sufit, który był nawet kilka metrów nade mną. Zaczęliśmy przeglądać farby. Oczywistym jest to, że mamy kompletnie inny gust i musieliśmy się pokłócić, bo żadne z nas nie chciało drugiemu ustąpić.

- Co powiesz na beżowy w salonie? Będzie chyba najlepiej pasować. Poza tym później nie będzie problemu z meblami. - spojrzał na mnie.

Gdy zaproponował beżowy kolor jedynie przewróciłam oczyma. Beżowy? Straszny z niego smutas, nie lepiej pomalować na limonkowy? Od razu będzie weselej w domu. Jednak on jakby wyczytał z moich oczu, że pociąga mnie ta magiczna limonka i od razu mi ją odradził.

- Zapomnij o kolejnej magicznej limonce. Nie chce takiego koloru na ścianach. - mruknął niezadowolony.
- Co za uparty osioł! - prychnęłam - Mówię Ci, że limonka od razu rozjaśni pomieszczenie. Będzie cieplej, a beż tylko będzie doprowadzał do depresji, poza tym to zbyt ciemny kolor. - dodałam stanowczo - A meble będą pasować właśnie do magicznej limonki. Nie rozumiesz? - spojrzałam na niego niezadowolona.

Poirytował mnie w tym momencie, ale ja również byłam nieugięta. Beż mi się nie podoba, szczególnie że jest to dość ciemna jego odmiana. Wolałabym jeśli już to jaśniejszą barwę tego koloru. W końcu naszą sprzeczkę przerwała starsza kobieta, która stanowczo stanęła po mojej stronie. Zresztą to zwykła kłótnia o kolor, przecież nic mu nie zrobię jeśli nawet pomaluje ściany na beżowy.

- Jak można tak zachowywać się wobec kobiety? Co za mężczyzna kłóci się ze swoją ukochaną? Powinieneś się w ogóle cieszyć, że ona jest dalej z Tobą. - powiedziała kobieta chyba w wieku mojej babci - W tych czasach nie ma już chyba prawdziwych dżentelmenów, którzy by szanowali kobietę. - westchnęła niezadowolona staruszka.

Słysząc słowa kobiety uśmiechnęłam się przebiegle, a widząc jak zaciskają się jego pięści spojrzałam na niego próbując ukryć uśmiech.

- Weźmiemy obydwa kolory i później zobaczymy co można z nimi zrobić, dobrze? - spojrzał na mnie z bladym uśmiechem.
- Misiu... A może jednak ten jaśniejszy beż. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego - Będzie lepszy od tego, który mi proponowałeś... Mniej brudzący. - zasugerowałam.

Kokieteryjnie podeszłam ku niemu i pogładziłam jego lekko zarośnięty policzek. Mężczyzna tym razem znów mi uległ, jednak nie zrezygnował z beżu, jednak postawił na ten jaśniejszy odcień. Delikatnie chwyciłam go za dłoń i zabraliśmy do kasy te dwie farby. Limonkową i beżową. Gdy już schowaliśmy je do samochodu zauważyłam, że chyba ma nawet dobry humor. Uśmiechnęłam się zalotnie, a następnie pojechaliśmy do domu. W sumie to był dobry dzień, a ciąg dalszy zwiastował jedynie jeszcze lepsze chwile.



Komentarze

  1. Zapraszam po przerwie :)


    http://chantajeshakiramaluma.blogspot.com/2018/04/5.html?m=1#comment-form

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już przeczytałam rozdział i bardzo mi się podoba ❤ Dobrze, że Chris zabrał ją z tego domu, mieszkać w takich warunkach się nie da �� Czekam na kolejny ;*

      Mrs. Iglesias

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 11