Chapter 9







Następnie ruszyliśmy do mojego mieszkania, Chris postanowił podgrzać obiad, a ja w tym czasie spakowałam do swojej torby najpotrzebniejsze rzeczy. Szybko zjedliśmy i ruszyliśmy razem do samochodu, którym mieliśmy ruszyć prosto do Miami. Podczas podróży ciągle o czymś mówiłam, a jak wiadomo to długa droga z Las Vegas.

- Skoro Twoja nowa firma ma znajdować się w Miami to powinieneś tam zamieszkać. - stwierdziłam- Na pewno byłoby głupim, gdybyś musiał dojeżdżać taki szmat drogi z Vegas. - spojrzałam na niego- Może znajdę sobie jakąś kawalerkę w centrum, żeby mieć blisko do Ciebie. Na pewno będę Cię odwiedzała i pomogę Ci przy doborze farb oraz ogólnym remoncie. - dodałam - W domu też Ci pomogę. O ile zechcesz... Wiesz, najpierw znajdę pracę i mieszkanie dla siebie. - dodałam.
- Kupiłem pierwszy lepszy dom z pięknym widokiem na morze. - wspomniał spokojnie - Na pewno coś bez problemu dla siebie znajdziesz. W Miami nie trudno znaleźć dobrą prace oraz mieszkanie. - dodał.

Jak zwykle drążyłam niepotrzebnie temat, jednak lubiłam to robić, a on lubił moje dyskusje. Oczywiście wiedziałam, że nie mogę go tak zostawić po tym jak się odnaleźliśmy, teraz już nic nas nie rozdzieli. Będziemy wieczni jak tatuaże na naszych nadgarstkach. Droga do słonecznego Miami była dość długa, jednak zleciała nam szybko, głównie przez moje gadulstwo. Czy to dobrze, że tyle mówię? W sumie to nie, jednak Chrisowi to zbytnio nie przeszkadza, ponieważ jakoś to znosi. Zresztą każdy widzi jak na mnie patrzy. To nie jest tylko przyjaźń, ale coś więcej, można powiedzieć że łączy nas ta sama więź co przed rokiem. Cieszyło mnie to, bo podzielałam jego uczucia, szczególnie po ostatnim incydencie w damskiej szatni. Zawsze będę już należała do niego, a on do mnie. Nigdy nie zrezygnuję z tej miłości. Gdy już dotarliśmy na miejsce, opuściłam jego auto. Było tutaj dość pusto wokół, bo najbliższy dom był oddalony pewnie o jakiś kilometr. Był osadzony na klifie i z daleka było wiadomo jak jest nowoczesny. Kiedy mężczyzna objął mnie w pasie, uśmiechnęłam się trochę pewniej i spojrzałam na ową posiadłość. Czy mi się podoba? Jest niesamowity, a pewnie widok z jego okna nie może równać się tym w pięciogwiazdkowym hotelu.

-  Podoba Ci się? - zapytał - Chce abyś zamieszkała razem ze mną. Będzie to nasz wspólny dom, gdzie zaczniemy spełniać nasze marzenia, które kiedyś snuliśmy. - wyszeptał mi na ucho.

Gdy wspomniał o tym, że pragnie abym zamieszkała razem z nim, byłam zaskoczona, jednak nie mogłam się na to zgodzić. Obiecałam sobie, że sama na siebie zarobię i stanę się niezależna. Co prawda nigdy mi to zbytnio nie wychodziło, jednak bardzo się o to staram, a to że ON jest bogaty i stać go na wszystko, to nie znaczy że zawsze będę liczyła na jego łaskę.

- Chris... Nie mówię nie, ale też nie mogę się zgodzić. - westchnęłam - Zresztą przemyślę to. - dodałam spokojnym głosem.
- Nie odmawiaj mi. To doskonały pomysł. Sama mówiłaś, że nie stać Cię nawet na to, aby zapłacić za mieszkanie. - chwycił moją dłoń -  Chodź, zobaczysz wnętrze domu. W sumie to będzie tam trzeba jeszcze wiele zrobić. - wspomniał z szerokim uśmiechem na ustach.

Widziałam po nim, że ma tak wiele niespełnionych planów, które ma do zrealizowania. Posłałam mu promienny uśmiech i jedynie mocniej chwyciłam jego dłoń. Pomogę mu we wszystkim czego będzie chciał, w końcu jestem tu głównie od tego. Kiedy weszliśmy do środka, rzeczywiście wielkiego szału nie było, jednak widać było jakiś zarys. Nawet gdzieniegdzie stały meble przykryte białym prześcieradłem, aby się nie zniszczyły podczas remontu. Od razu mój wzrok przykuło wielkie szklane okno z którego był widok na morze. Podeszłam do niego i z podziwem spoglądałam przez nie na krajobraz. Mogłabym tu zostać i na nie patrzeć. Jest naprawdę piękne.

- W samochodzie mówiłeś, że kupiłeś pierwszy lepszy dom. - zwróciłam się do niego - To nie jest pierwszy lepszy... Tu jest najpiękniejszy widok z domu jaki kiedykolwiek widziałam! - podeszłam do niego i spojrzałam na niego z zachwytem - Naprawdę! Mogłabym tu siedzieć i podziwiać... Dniami i nocami siedzieć przy oknie z herbatą i patrzeć. - dodałam.
-  Masz racje widok jest naprawdę wspaniały. Chyba nigdzie indziej tak pięknego widoku nie ma. - delikatnie pogładził mój policzek - Dobrze wiesz, że możesz tu być jak długo tylko chcesz i siedzieć z herbatą przy tym oknie. - spojrzał mi w oczy.

Delikatnie stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek. Coraz bardziej chciałam tu mieszkać, jednak postanowiłam być nieugięta. Następnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, zapewne tu miał być wielki salon. Już widziałam te wszystkie dopasowane do siebie meble, wielki telewizor, kwiaty i siebie z Chrisem na sofie... Powoli przechodziliśmy jednak z pokoju do kolejnego pokoju. W końcu znaleźliśmy się w jednej z sypialni. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.

-  Może powinny być tutaj ognistoczerwone ściany, chociaż nie... Białe, albo magiczna biel. Kilka lampek lub świece. - myślałam trochę głośno - Co Ty na to? To Twoja sypialnia, dlatego pytam. - spojrzałam na siedzącego obok ukochanego.
- Magiczna biel... Ciekawe co jeszcze wymyślisz. Czekam na inne pomysły z tymi jakże ciekawymi kolorami. - roześmiał się - Ściany będą pomalowane na szaro. Ty w swojej sypialni możesz wybierać te wszystkie kolory i inne rzeczy. - oznajmił po chwili.
- Myślisz, że tylko Ty będziesz tutaj sypiał? - zaśmiałam się - Tak łatwo Ci na to nie pozwolę Panie Christopherze Drum. -  powiedziałam ze swoim angielskim akcentem.
- No tak, masz racje. W sumie to sam już nie wiem ile kobiet będzie spało w tej sypialni razem ze mną. - nie ukrywał rozbawienia - Chociaż tak naprawdę zależy mi tylko na jednej kobiecie, z którą chciałbym spędzić resztę życia. - przyznał składając na moich ustach czułe muśnięcie.

Gdy już obejrzeliśmy jego dom, pojechaliśmy do jego firmy, pracowało tam już kilka osób, głównie byli to pracownicy wykończeniowi zajmujący się elektryką lub hydrauliką. Myślę, że za kilka dni będzie już można zająć się malowaniem ścian oraz ogólnym wystrojem tego miejsca. Spojrzałam na blondyna i pogładziłam jego ramię pocieszająco.

- Wymyśliłeś już nazwę firmy? - zapytałam ciekawa rozglądając się po firmie.
- Myślałem nad Drum Industries. Nie mam zbytnio czasu na wymyślanie nazwy dla firmy. - dodał jakby od niechcenia.
- Może zrobimy kremowe ściany? Albo zieleń? - zapytałam z delikatnym uśmiechem odchodząc od tematu.
- Tak, myśle że to dobry pomysł Scarlett. - uśmiechnął się do mnie zamyślony.
- Pokażesz mi swój gabinet? - zapytałam zaciekawiona po chwili.

Mężczyzna pokiwał jedynie głową. Gdy po schodach weszliśmy na piętro gdzie miał znajdować się gabinet Chrisa, lekko się zmęczyłam. Oj Scarlett, dawno nie było jogging'u, trzeba to nadrobić. Cicho westchnęłam, kiedy zauważyłam jak Chris posyła uśmiech swojej sekretarce, zresztą nie jest tak seksowna jak ja. Pewnym krokiem weszliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowało się spore i zapewne dębowe biurko, a także czarne skórzane krzesło. Nie było tu jakoś wyjątkowo, ponieważ wszystko było jeszcze w stanie surowym.

- No cóż mogę powiedzieć... - westchnęłam zamyślona.
- Nie jest tu jakoś wspaniale, wiem o tym. Nie miałem jednak czasu, aby zająć się tym miejscem. Jestem tutaj trzeci czy czwarty raz. - wzruszył ramionami - Czeka mnie jeszcze dużo pracy jeśli chodzi o firmę i o dom. Zresztą mogłem to jakoś lepiej rozplanować, może wtedy nie miałbym tyle zmartwień związanych z tym wszystkim. - wspomniał lekko zamyślony patrząc w okno.
- Nie musisz się martwić. - wyszeptałam prosto do jego ucha - Jestem przy Tobie. Razem damy radę. Zobaczysz. To będzie najlepsza firma jaka może być w Miami, a może nawet całych Stanach Zjednoczonych. - zaśmiałam się - Masz mnie, ja Ci pomogę. - splotłam nasze dłonie.

Po chwili już stanęłam naprzeciwko jego i pogładziłam jego policzek, następnie złożyłam na ustach ukochanego dość namiętny pocałunek. Całując się doszliśmy do biurka na którym usiadłam, mężczyzna nie zaprzestawał pocałunków co mi się podobało.

-  Nie wątpię w to, że mi pomożesz. Poza tym jeśli Twoja pomoc ma polegać na tym, że będziemy cały czas się całować, to na nic nie narzekam. - zaśmiał się między pocałunkami.

Zresztą zawsze kiedy mnie całował bardzo mnie to cieszyło i pragnęłam tylko więcej. W sumie dlaczego miałby mnie tu nie przelecieć. Jednak wiem dlaczego, a powód stał w drzwiach i niósł ku nam kawę. Z tego co wywnioskowałam to dziewczyna miała na imię Darcy. Posłałam jej delikatny uśmiech i w międzyczasie poprawiłam opadające na moją twarz kosmyki włosów. Gdy wyszła spokojnie wypiliśmy kawę, którą nam przyrządziła.



Komentarze

  1. Miami �� Jak ja je kocham i jak bardzo chcę tam polecieć ��


    A co do rozdziału to ta dwójka jest przesłodka ❤ Dobrani są idealnie.
    Czekam na kolejny rozdział ❤

    Mrs. Iglesias

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 11